"Zabrałam brata dookoła świata"
str. - 254
wydawnictwo - Bernardinum
„Zabrałam
brata dookoła świata to bardzo przyjemna książka”, wspólna autorstwa całej
rodziny Łopacińskich, a więc Lusi, Wojtka, Elizy oraz Wojciecha. Jest to już
druga cześć wyprawy, która odbyła się na terenie Ameryki Południowej. Tak więc
młoda rodzina prowadzi nas czytelników po obszarach Ameryki, najpierw widzimy
ich w Peru, w San Salvador, gdzie zatrzymują się u tamtejszej rodziny, która
przyjmuje ich nad wyraz miło. Razem z nimi spędzają czas, wybierają się na
ryby, spacerują, podziwiają nawet starą konstrukcję mostu, patrzą na nie i
zastanawiają się, jak można było je w ogóle wybudować. To są przemyślenia
rodziny Łopacińskich, cała książka jest bogata w tego rodzaju dygresje. W Limie
poznają pracowników polskiej ambasady, cieszą się, że w końcu po tak długim
czasie słyszą język polski. Kolejnym etapem ich podróży jest Boliwia, tam
wspinają się na szczyty, jeżdżą rowerami po górskich ścieżkach, wymagających
dużego zaangażowania fizycznego, mimo to są szczęśliwi. Później Chilie i tu
zaczyna się kolejna przygoda, która rodzina Lusi, Wojtka, Elizy i Wojciecha zapamiętają
na zawsze. Tam, autokarem udają się w podróż do La Serena, prowadzą degustacje
w restauracji Valle de Elqui i Pisco, tam poznają smaki wytrawnych alkoholi, na
bazie cydru i owoców cytrusowych. Udaje im się zwiedzić fabrykę win, zostają
oprowadzeni po miejscach gdzie wina są przechowywane, wszystko to dla tych
młodych ludzi jest nowe i zatrzymują to dla siebie, jako nowy bagaż
doświadczeń. Kolejny przystanek to Argentyna, tam cicho marzyli o tym, aby na
własne oczy zobaczyć Antarktykę, czyli obszar poprzedzający Antarktydę.
Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia, rodzina bała się, że spędzi je sama,
jednak udało się, święta przeżyli razem z rodziną pani Marii w Bueno Aires, w
Ośrodku Katolickim. Razem ze wszystkimi łamali się opłatkiem i składali sobie
życzenia. W Urugwaju postawili na jedzenie, próbowali tamtejszego jedzenia,
płynęli także Katamaranem, zapełnionym po brzegi turystami. Widzieli Cataratas
największy wodospad świata. W Argentynie Eliza zainteresowała się kopalnią, z
której wydobywane były szlachetne kamienie. Oczywiście musieli zobaczyć je na
własne oczy. Wielkie było ich zaskoczenia, gdy spostrzegli wielkie kamienie. Jako
ostatni cel swojej podróży zostawili sobie Brazylie i słynną plażę Copacabana,
tam zostali poczęstowani drinkami z palemką, a przy okazji spaceru mogli
podziwiać stadion, na którym kiedyś grali Maradona czy Pele.
Czego
nauczyła rodzinę Łopacińskich podróż po Ameryce Południowej? Na pewno dzięki
tej podróży poznali trochę świata, nowe kultury, ale przede wszystkim ludzi, którzy
okazali się dla nich wielkoduszni, dobrzy, dając im dach nad głową, czy coś do
jedzenia. W tak długiej podróży mogli liczyć nie tylko na siebie, ale też na
innych ludzi. Nie sposób opisać wszystkiego co zobaczyli: lodowce, góry,
wodospady, rwące rzeki, czy plaże i kopalnie. Wszystko to było piękne, jako
rodzina dla wielu tamtejszych ludzi - byla wzorem do naśladowania, wyjątkowe są
relację łączące rodzinę Łopacińskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz