Czerwony Parasol Wiktor Mrok
liczba str. - 592
wyd. - Initium
Gdy pierwszy raz wzięłam
książkę Wiktora Mrok „Czerwony Parasol” zaintrygował mnie sam jej tytuł i
oczywiście okładka. Co może mieć wspólnego lek, ampułka, paszport i sam tytuł
Czerwony Parasol, do tego główną bohaterką jest siedemnastoletnia Tatiana. To
były moje pierwsze myśli, jednak książka okazała się naprawdę bardzo ciekawa.
Sam pomysł żeby podzielić książkę na pewne rozdziały, który każdy z nich
przedstawia dane wydarzenie, spotkanie, czy jakaś ważną akcję, z konkretną datą
jest już oryginalnym pomysłem. Czytelnik dzięki temu przemieszcza się w czasie,
poznaje punkt widzenia zarówna Tatiany i Igora jak i organizacji Czerwony
Parasol, lub innych członków, którzy dążą do tego, żeby zdobyć to co ukrywa ta
młoda dziewczyna. Tak jak na thriller przystało są w całej książce momenty nagłych
zwrotów akcji, zatrzymania jej lub przyspieszenia, kiedy w Sztokholmie Tatiana
broniąc się przed intruzami, ucieka przed Spenglerem, albo na statku, gdy udaje
jej się odpłynąć i po raz kolejny
wykazać się sprytem. Nie jest w tym jednak sama, wspierał ją i wspiera
Igor, jeden z członków Czerwonego Parasola. Ona bardzo go kocha i jako młoda dziewczyna, gdy po powrocie do
domu widzi zamordowaną cała rodzinę, zarówno tatę, mamę jak i młodszą niewinną
siostrę, przeżywa szok i pewnie gdyby nie Igor, w którym się zakochała ze
wzajemnością nie poradziła by sobie z tym, nie dała by rady. Razem mieszkają,
młoda Tatiana na początku nawet postanawia rozpocząć pracę jako nauczycielka
gimnastyki, by choć trochę przypomnieć sobie ten etap życia, gdy trenowała
gimnastykę, cały czas przypomina jej to o byłej trenerce Carycy, która ją chroniła,
szkoliła gdyby ktoś chciał ją zaatakować, czy nawet pozbawić życia. To trudny
czas dla Tatiany i zapewne nikt z nas nie chciałby się znaleźć na miejscu bohaterki,
z dala od domu, od rodziny, i z bólem po stracie najbliższych.